Zakonnice odchodzą po cichu By Marta Abramowicz
READ ß E-book, or Kindle E-pub Ê Marta Abramowicz
Jednookie kury.
Wybitny reportaż. Powiedziałbym, że nie sposób oderwać się od czytania, ale trochę bym skłamał – tutaj trzeba robić przerwy na oddech. Historia dwudziestu kobiet, które odeszły z zakonów. Osoby konsekrowane, duchowne – umęczone przez instytucje, którym zawierzyły swoje życia. Nieprawdopodobny sposób w jaki autorka relacjonuje rozmowy, maile, listy, próby zdobywania informacji czy poszczególne historie przywodzi bardziej na myśl kryminał, horror, thriller, a nie reportaż życia zakonnego. Narracja reportażu jest mistrzowska, choć zdaję sobie sprawę, że zapewne ma wywołać efekt szoku, ale czasem taki zabieg jest potrzebny. Aż nie chce się wierzyć jak można prać psychikę młodych kobiet wstępujących do zakonów. Reguły zakonne wpajane od początku młodym zakonnicom prowadziły niejednokrotnie do wykolejenia psychiki takiej kobiety. Nawet po wyjściu z zakonu ciężko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Absolutne posłuszeństwo i wyniszczenie jakichkolwiek przejawów indywidualizmu. Temat seksualności czy ludzkiej cielesności niezmiennie tematem tabu, zainteresowania poszczególnych sióstr nie istnieją, bo nie mają prawa. Człowiek w zakonie (opisywane są żeńskie) traktowany jest jak niewolnik, w starożytnym Rzymie mówiło się instumentum vocale, tj. narzędzie mówiące. To jest coś niesamowitego, że reformowane na całym świecie zakony – w Polsce – oparły się reformacji dalej tkwiąc w średniowiecznej mentalności. Lektura tej książki pomogła mi zrozumieć zachowanie sióstr z innego reportażu „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” wobec wychowanków. Oprócz relacji samych eks-zakonnic w książce są rozmowy z przedstawicielami (nieoficjalnymi) męskich zakonów, sióstr przełożonych i innych środowisk kościelnych. Dodatkowo komentarze w postaci maili i listów jako odzewu na pierwsze wydanie książki. Jeżeli ktoś interesuje się tematem żeńskich zakonów (chociaż określenie żeński jest i tak nie na miejscu z uwagi na to jak traktuje się tam kobiety), to pozycja obowiązkowa.
*Po przeczytaniu książki tytuł opinii będzie jasny :)
Marta Abramowicz Zaczynając tu pisać moje zdanie na temat tej książki spodziewam się, że zostanę skrytykowana (chociaż tyle mówi się o tolerancji...) już za samo to, że jestem zakonnicą. Ale co tam przyzwyczaiłam się. Pomysł na książkę ciekawy. Czyta się ją dość szybko gdyż autorka odsłania kulisy życia wielu nie znanego. Z autopsji znam blaski i cienie życia zakonnego i choć jestem za tym, żeby nie robić z nich tematu tabu to jednak książka nie przekonała mnie do siebie. Dlaczego? Po pierwsze dlatego że pewne rzeczy są jawną nie prawdą a to poddaje pod wątpliwość resztę. W klasztorze jestem od 13 lat i nigdy (nawet na etapie formacji) nie pytałam się czy mogę czytać jakąś gazetę lub książkę. Jestem w stanie uwierzyć że tak może być w niektórych zakonach ale takie uogólnienie powodują że bardzo łatwo podważyć jest rzetelność tego reportażu. (To tylko jeden przykład). Temat książki bardzo ciekawy jednak brakuje mi obiektywnego spojrzenia. Marta Abramowicz Historie z tej książki pokazują stopniową degradację jednostki na skutek wypaczonego systemu. Nie jest to książka oskarżająca i nie jest to książka antychrześcijańska. Przedstawione kobiety swoimi opowieściami uwalniają zakon od tabu i wskazują na jego archaiczność, wypaczoną interpretację nauk chrześcijańskich, manipulację i osobliwość relacji, które wytwarzają się w zamkniętej, silnie więziennej strukturze. Cieszę się, że ten reportaż powstał i z chęcią wręczyłabym go wszystkim dziewczynkom zachwyconym Dniami Młodzieży, oazą i kościołem. To jest bardzo fajna lekcja o tym, jak wyglądają przestarzałe, silnie dyskryminujące i zacofane struktury kleru, oraz jak zamglony romantycznymi wyobrażeniami jest nasz obraz tego jak żyją i jaką rolę pełnią na co dzień siostry zakonne. Choć książka ta mogłaby być bardziej dopracowana, to moim zdaniem jest genialnym pretekstem do bardzo ważnej dyskusji - zarówno na gruncie kościoła, jak i na gruncie psychologii społecznej, która niejednokrotnie już pokazywała (Zimbardo, Efekty Lucyfera) mechanizm łamania jednostki przez okoliczności, na które składa się wypaczona interpretacja przepisów, nadużycie władzy oraz subiektywizowanie zasad moralnych. Jeśli chodzi o mnie, ta książka potwierdza moją obserwację - nie da się zbudować zdrowej, samodzielnej, mądrej jednostki jeśli: tabuizuje się jej życie seksualne, zabrania podejmować samodzielnych decyzji, odbiera prawo do posiadania własnego zdania i zniechęca do logicznego myślenia. W ten sposób można jedynie wytworzyć jednostki chore i patologiczne, które niejednokrotnie swoją frustrację będą skłonne wyładowywać na zewnątrz, bądź staną się autodestrukcyjne. Dziękuję Marcie Abramowicz - krótko, na temat, z opcją na dalszą dyskusję. Marta Abramowicz 3,5 *
Im wiecej czytam o kosciele katolickim, tym bardziej upewniam sie, ze to jedna wielka sekta, ktora z Bogiem ma niewiele wspolnego. Marta Abramowicz To ważna, przejmująca i rzeczywiście smutna książka. Już liczba komentarzy-recenzji świadczy o tym, że podjęty przez autorkę temat poruszył wielu czytelników. Jest to niewątpliwy wkład do dyskusji na temat charakteru Kościoła Katolickiego jako instytucji oraz roli i miejscu, jakie w nim przeznaczono dla kobiet. Jest to też apel o reformę, o danie kobietom możliwości szukania Boga, służenia Mu oraz ludziom w sposób bardziej swobodny, otwarty, radosny.
Na innym poziomie jest to także opis polskiego społeczeństwa, sposobu, w jaki traktowane są tutaj kobiety, jak same się traktują. Dlaczego wyjście z zakonu jest dla kobiety większym wstydem niż dla mężczyzny wyjście z więzienia? Dlaczego w ogóle jest wstydem? Dlaczego ślepe posłuszeństwo, uległość ma być najwyższą cnotą? Dlaczego udział w pustych, zrytualizowanych ceremoniach staje się istotą życia? Opisane w książce różnice między sposobem organizacji żeńskich zgromadzeń duchownych na Zachodzie i w Polsce są wielce wymowne.
Książka może być wreszcie czytana jako przestroga dla tych (albo i przed tymi), którzy pragną układać życie innym ludziom na własną modłę (!), często bez albo nawet wbrew ich zgodzie i woli.
Marta Abramowicz
Habit już uszyty. Za dwa miesiące siostra Joanna uroczyście otrzyma go z rąk Mistrzyni. Ale teraz jest noc i siostra Joanna myśli tylko o tym, czy wszyscy zasnęli. Jest po komplecie, światła zgaszone. Nie wolno opuścić łóżka, nie wolno się odezwać. Siostra Joanna łamie reguły zakonne i wymyka się z pokoju. Przebiega pod ścianą, po schodach w górę, do biblioteki. Drzwi skrzypią. Trzeba uważać. Między regałami czeka już siostra Magdalena...
Byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji. Powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją. Dla ludzi świat jest prosty: odeszła, bo na pewno w jakimś księdzu się zakochała. W ciążę z biskupem zaszła. Jak one tam bez chłopa wytrzymują? Chyba w czystości nie żyją?
Byłe zakonnice nie mogą uwierzyć: o czym oni mówią?
Jaki biskup? W zakonie walczy się o przetrwanie.
Jaki ksiądz? Tam szuka się dawno zgubionego sensu.
Jak wytłumaczyć, że chodzi o coś zupełnie innego?
W książce znajdziecie odpowiedzi. Zakonnice odchodzą po cichu
r e w e l a c y j n y reportaz, niesamowicie dobrze napisany i zreaserchowany. crazy ze takie rzeczy dzieja sie w srodku europy w xxi wieku, kiedy wszyscy dobrze wiedza jak wyglada poziom zycia meskiej czesci kosciola;-) Marta Abramowicz Marta Abramowicz wkracza na obszar białej plamy na mapie, temat niezbadany i owiany milczeniem. Byłe zakonnice.
Problem z tym (znakomitym) reportażem jest taki, że nic nie zmieni. Nie trafi on do przeciętnej zakonnicy, przełożeni uznają go za nagonkę, a konserwatywny katolik w średnim wieku nawet po niego nie sięgnie, bo z góry wie że to pewnie grzech i jeszcze pewnie zmusi do myślenia.
Z racji swoich poglądów religijno-politycznych nie skomentuję samej treści, pozostawię tylko cytat, wycinek z pamiętnika jednej z (byłych) zakonnic, w którym pracowała nad sobą.
Dlaczego musimy gotować księdzu coś innego? Dlaczego on ma jeść kotlety, a my kaszę z masłem? Zadałam przy innych siostrach takie pytanie. Przecież on nie jest gościem, mieszka z nami. A potem jeszcze krytykowałam hierarchię kościelną, pogardzanie siostrami. Nie powinnam tak robić. To moja wada. NIE PANUJĘ NAD JĘZYKIEM.
Nie panuję nad językiem... Marta Abramowicz Można ścinać kwiaty, ale wiosny to i tak nie zatrzyma – Ernesto Che Guevara
Zacznę od tego, iż trzeba mieć nie lada odwagę, aby w Polsce, zwłaszcza dzisiejszej Polsce, poruszać tematy, które choć po części zmierzają do krytyki instytucji kościoła katolickiego. Wydawnictwo Krytyki Politycznej cenię sobie właśnie za to, iż wspiera ono i grupuje wokół siebie autorów, którzy nie boją się tematów trudnych, a jednocześnie wymagających poddania pod dyskusję. Książka Marty Abramowicz porusza temat jak do tej pory niezbadany i pozostający w dużej części tematem tabu w naszej dziwnej rzeczywistości, tj. specyfika żeńskich zgromadzeń zakonnych w naszym kraju i nie tylko.
Cytat Che Guevary znalazł się na początku tego tekstu nieprzypadkowo. Myślę, że kropla drąży skałę i dzięki takim ludziom jak Marta Abramowicz, których cechuje determinacja przy jednoczesnym wyczuciu i delikatności przy badaniu tak delikatnego tematu, pojawi się w końcu szansa na niezbędne zmiany. Reporterka w swojej książce stara się być obiektywna i nie stawia jednoznacznych ocen, nie wskazuje winnych wszelkich patologii, które dzieją się za murami polskich klasztorów, natomiast z drugiej strony nie udaje że problemu nie ma i niewątpliwie wskazuje na konieczność szybkich zmian. Zakonnice odchodzą po ciuchu to w żadnym wypadku nie jest pogon za tanią sensacją, czy gorącym tematem ( bo takie glosy się niestety też będą pojawiać) , ale próba socjologicznego studium obszaru do tej pory bardzo słabo zbadanego. Bohaterki tej książki, to kobiety które zdecydowały się postawić na to co podpowiada im własna intuicja i sumienie i nie zgodziły się na uwłaczający ich godności system, który został w dużej części wypaczony i zamiast służyć kontemplacji i służbie Bogu, przyczynia się do produkcji tabunów odczłowieczonych służących. Ich historie pokazują z jaką krzywdą przyszło się spotkać tym biednym dziewczynom, które w poszukiwaniu akceptacji, bliskości i miłości zdecydowały się na rezygnację z siebie i oddaniu się autorytetom w osobach matek przełożonych.
Praktyki ukazane w tej książce w żaden sposób nie różnią się od praktyk sekciarskich. Nie mają też w żaden sposób nic wspólnego z ideą chrześcijańskiego poszanowania i miłości. Najgorsze jest jednak to, że wszystkie te praktyki odbywają się przy cichym przyzwoleniu hierarchów kościelnych. Pewnie że nie jest to jedyna twarz jaką ma ruch zakonny, gdyż wypowiedzi Dominikanów ( zakon męski), czy też historie zakonnic z zakonów zagranicznych ( Włochy, USA) pokazują że zakonnica może być wykształcona, otwarta i dostępna dla ludzi z zewnątrz. Tym bardziej budzi się gniew i bunt wobec ultrakatolickiej-pobożno-maryjnej-mentalności ( sformułowanie użyte w książce ). Nie jestem zwolennikiem uogólniania i nagonki, ale nie dziwi mnie rosnący sprzeciw i gniew do instytucji kościoła katolickiego, który według mnie wynika z tendencji do ucieczki hierarchów kościelnych, widocznej zwłaszcza w naszym kraju, przed jakąkolwiek krytyką i odporności na zmiany rodem z rzeczywistości czasów św. Inkwizycji. Ktoś powie, że to ich prawo, ale nie zgodzę się z tym jeśli cierpi człowiek, a w tym przypadku kobieta - która trzeba sobie powiedzieć wprost - w polskim zakonie widzianym okiem Marty Abramowicz i jej bohaterek - bardzo często pada ofiarą wtórnej przemocy, mobbingu i zostaje uprzedmiotowiona oraz pozbawiona godności.
Myślę, że książka Zakonnice odchodzą po ciuchu jest dla mnie pozycją ważną z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, iż obnaża smutną prawdę , iż polscy hierarchowie ze swoim podejściem do wiary stoją często w widocznej kontrze z ludzkim i opartym na miłości stanowiskiem choćby nowego papieża i mądrych ruchów reformatorskich w Kościele. Każdy kto interesuje się tematem wie o co chodzi. Udawani, iż kościół nie jest targany problemami i nie boryka się z kryzysami jest zakłamaniem, który zdecydowanie tej instytucji nie służy. Po drugie, bardzo bliskie jest mi wszystko co służy obronie godności kobiet, które w naszej polskiej rzeczywistości wciąż jednak często są ustawiane w pozycji służebnej i wręcz poddańczej do mężczyzn. Po trzecie zaś, bo każda okazja do dyskusji jest, w odróżnieniu od fanatyzmu i dogmatyzmu, nadzieją na realne zmiany i odnowę instytucji kościelnej, co jest potrzebne w naszym kraju nie tylko osobom wierzącym , bo czy chcemy czy nie Kościół ma i będzie miał duży wpływ na nasze społeczeństwo.
osinskipoludzku.blogspot.com Marta Abramowicz mam trochę mieszane uczucia do tej książki; oczywiście porusza bardzo ważne kwestie i naprawdę warto ją przeczytać, ale nie do końca przemawia do mnie forma w jakiej to jest zrobione. niektóre rozdziały połykałam z ciekawością, a na niektórych po prostu się nudziłam. Marta Abramowicz Dla mnie to była książka o systemie – o systemie przestarzałym, silnie zacofanym, bazującym na zasadzie uległości i ślepego poddaństwa. W historiach samych byłych zakonnic wiele jest pytań, wielostronnych wątpliwości i przede wszystkim dużo smutku. To też bardzo ciekawa, w małym stopniu ale jednak, analiza tradycyjnego obrazu kobiety w Polsce. Mnie osobiście – jako osobie, która jest poza kościołem i która niezbyt wiele o jego strukturze zakonnej wie – bardzo podoba��o się połączenie wypowiedzi znajdujących się w części pierwszej z analizą źródeł i odrobiną historii w drugiej części. W mojej książce była też trzecia część poświęcona temu, co wydarzyło się po publikacji, o reakcjach prawicowych publicystów, o debacie, jaka się pojawiła na temat zakonów i pozycji kobiet w kościele. Marta Abramowicz