Distortion By Cezary Zbierzchowski

Distortion

Zbierzchowski znakomicie oddaje realia konfliktu zbrojnego – towarzyszymy żołnierzom z misji w bazie na pustyni, uczestniczymy w potyczkach. Pierwiastek fantastyczny staje się alegorią piekła, które stoi za działaniami wojennymi. Bo Distortion to powieść o wojnie, jej codzienności, o brawurowych akcjach i twardej żołnierskiej przyjaźni, która rodzi się na polu walki, na granicy życia i śmierci. To powieść o koszmarze zabijania, o czerni w nas, ale i o braterstwie broni, o tęsknocie za normalnością. I o miłości – jedynej nadziei i jedynym ratunku, kiedy zło wydaje się wszechobecne.

Distortion przeczytasz jednym tchem, ale zapamiętasz na zawsze.

„Distortion wciąga, pokazuje wiele dramatycznych sytuacji i prawdziwych emocji. I chociaż napisał ją cywil, odnalazłam w tej powieści nasze żołnierskie Tao. Dusza wojownika może mieszkać nie tylko w żołnierzu, a właśnie to jest najważniejsze, kiedy piszesz o wojnie”.
kpt. Magdalena Kozak Distortion

Oh wow. This is an amazing book. A military story in a made up country in a made up conflict in contemporary world. There is some sci-fi to it, but can’t say much not to spoil. One can truly feel the spirit of Band of Brothers in this one, but in a today’s conflict. Can’t express enough how interesting it was. Distortion Audiobook.
Nie do końca w moim guście, ale doceniam wykonanie. Taka skromna scenograficznie i fabularnie militarna fantastyka. Wszystko elegancko wytłumaczone, trudno się czepiać związków przyczynowo skutkowych i realistycznego podejścia. Emocji u mnie ta powieść nie wywołała. Zatem gdybym czytał, zapewne skończyłoby się na trzech gwiazdkach. Distortion Mocne 4,5. Pierwsza połowa trochę za bardzo rozwleczona; prawie się poddałam, dlatego odejmuję 0.5 gwiazdki. Druga... cieszę się, że dotrwałam. Ostatnie 200 stron wbija w fotel. Walka o człowieczeństwo, poświęcenie i lojalność, historia wojenna przechodzi płynnie w hard science fiction. Polecam! Distortion Pogranicze Rammy i Remarku. Wysunięta baza operacyjna Distortion to miejsce, gdzie ludzi dopada szaleństwo, jakby sama wojna to było za mało aby załamać normalnego człowieka. Ulokowany tam oddział, którego jednym z członków jest kapral Markus Trent, będzie musiał stawić czoła najgorszemu koszmarowi, jaki może spotkać żołnierza, a konsekwencje każdej decyzji i tak będę ogromne.

Jeżeli odrzuca was konwencja science-fiction, to nie macie się czego obawiać - Distortion to w rzeczywistości opowieść o wojnie, która może i ma różne oblicza, ale u zarania jest taka sama. I nie ważne czy opisuje się ją jako rzeczywiste wydarzenia czy uciekając się do innych gatunków literackich, mniej lub bardziej fantastycznych. Elementy sf w większym zakresie pojawiają się dopiero pod koniec opowieści - nawet od tego momentu jednak nie ma tu np. tak charakterystycznego dla tego typu fabuł nagromadzenia terminów naukowych, choć wyjaśnienie przyczyn, dlaczego baza Distortion jest tak niebezpiecznym miejscem oczywiście z takich podstaw wynika.

Fabułę można podzielić na dwie części. Pierwsza to opis działań wojennych, choć przez dowódców głównego bohatera określanych mianem stabilizacyjnych. Codzienność oddziału Trenta to nie tylko patrole i potyczki z partyzantami. To również tarcia wewnątrz grupy, które rozstrzygane są mniej lub bardziej dyplomatycznie. To także śmierć krocząca pośród żołnierzy, trudne warunki bytowe i świadomość, że to jednak tylko przedsionek piekła. A to objawia się w drugiej części, gdzie żołnierze stawiają czoła tajemnicy placówki Distortion (nazwanej tak nieprzypadkowo), zaś popadnięcie w obłęd to zbawienie. Przyznam jednak, że liczyłem na nieco inne rozwiązanie, które byłoby mocniejsze.

Narracja historii jest prowadzona w pierwszej osobie - w tej historii jest to użyteczny zabieg, gdyż wzmacnia to przekaz dotyczący tego jak wojna oddziałuje na głównego bohatera i jak nieludzkie są sprawy związane z wydarzeniami w bazie Distortion. Ponadto każdy rozdział zaczyna się listem kaprala Trenta do swojego syna, którego nie miał możliwości poznać. Zabieg ten miał przybliżyć historię Markusa i dodać tło do jego motywacji, aby wstąpić w szeregi kontyngentu stabilizacyjnego.

W trakcie lektury odnosiłem wrażenie, że opisy operacji, taktyki i procedur wojskowych oraz codziennej służby oddziału Trenta są mi znajome. Autor w posłowiu wskazuje, że opierał się na książce sierżanta J.C. Hartleya, ale dla mnie bardziej to przypominało drugą z pozycję z bibliografii - Dobrzy żołnierze Davida Finkela. Jest to relacja dziennikarza, który opisuje realizację strategii surge stosowanej przez wojska USA w czasie wojny w Iraku. I tak jak w rzeczywistości, tak samo u Zbierzchowskiego takie podejście nie zdało egzaminu. Zamiast zdobycia sympatii tamtejszej ludności dochodzi do eskalacji napięcia i większej determinacji po stronie partyzantów. Przy okazji - miałem też sposobność poznać autorów innej wspomnianej przez pisarza pozycji - Pawła Makowca i Marka Mroszczyka.

Distortion to bardzo dobra historia o codzienności wojny, w której osadzenie fabuły w klimacie science-fiction, nie powoduje zdominowania i zaszufladkowania jej tylko w tych ramach, tym bardziej że świat Rammy w głównych aspektach nie różni się od naszego.

Distortion Sięgając po powieść Distortion pióra polskiego współczesnego pisarza s.f. Cezarego Zbierzchowskiego byłem pełen obaw. Choć nie robiłem żadnego researchu ani o autorze, ani o samej książce, to nie uniknąłem informacji wynikającej z zajawek wydawnictwa, z których się dowiedziałem, że ma to być dzieło w konwencji military fiction z dodatkiem klasycznego SF. Wciąż, mimo upływu lat, na hasło współczesna polska powieść wojenna, oblewam się zimnym potem, mając w pamięci koszmarne wspomnienia z lektury „dzieła” Harosława Jaszka Jak niczego nie rozpętałem. I byłbym pewnie Distortion ominął szerokim łukiem, gdyby nie wysokie oceny na goodreads.com, które skusiły mnie i postanowiłem zaryzykować, choć pozycja w wersji audio, na którą postawiłem, jest dość monumentalna – niemal piętnaście godzin słuchania.

Świat Rammy, w którym osadzona jest akcja Distortion, to uniwersum wykreowane przez Zbierzchowskiego i funkcjonujące na zasadach takich samych jak nasz realny świat. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie, a protagonistą jest kapral Markus Trent, który w ramach sił stabilizacyjnych Rammy pełni służbę na terenie sąsiedniego państwa – Remarku, zniszczonego przez niedawną wojnę. Wszystko dzieje się w pustynnych klimatach i realia oraz atmosfera wyraźnie są projekcją tego, co znamy z Iraku czy, w mniejszym stopniu, Afganistanu. Widzimy te same mechanizmy narastającego oporu wobec wyzwolicieli, którzy stopniowo zaczynają być postrzegani jako okupanci, oraz wszystkie związane z tym procesy zarówno wśród miejscowego społeczeństwa jak i sił stabilizacyjnych. Śledzimy losy Trenta i jego kumpli z oddziału, a porównania do wspomnień żołnierzy USA z Iraku są coraz silniejsze. Co dalej nie będę zdradzał, gdyż fabuła, choć niezbyt oryginalna, jest skonstruowana jak najbardziej poprawnie i autor do maksimum wykorzystał jej potencjał, umiejętnie wciągając czytelnika w wojenną rzeczywistość, przywiązując do głównych postaci i delikatnie stopniując napięcie, uczucie niepewności oraz zagrożenia. Nie warto tego psuć ujawniając zbyt wiele przed czasem. Na szczególne podkreślenie zasługuje niezwykle umiejętne połączenie przez Zbierzchowskiego w spójną całość pozornie sprzecznych tendencji wojennych realiów, takich jak wzrost doświadczenia, rutyny i swego rodzaju obojętności z jednocześnie kumulującym się napięciem, strachem i poczuciem zagrożenia.

Z tego co się orientuję, Cezary Zbierzchowski z wojskiem ani tym bardziej wojną nie ma osobiście niczego wspólnego, a do stworzenia Distortion przygotowywał się poprzez solidne zagłębienie się w literaturze o odpowiedniej tematyce. Udało się to w całej pełni i jak widać na przykładzie tej powieści, można bardzo przekonująco pisać o rzeczach, które zna się tylko z drugiej ręki. Mam wrażenie, że warstwa „wspomnienia żołnierza sił stabilizacyjnych” sprawi wielką frajdę nie tylko cywilom, ale i tym, którzy byli w prawdziwej armii. Choć uważna lektura daje pewne wskazówki co do pochodzenia wiedzy autora o realiach działania żołnierzy w podobnych okolicznościach, to jednak są one tak delikatne, że z samego tekstu nie można z całą pewnością wysnuć wniosku, iż autor nie przeżył czegoś podobnego. To samo w sobie jest już wystarczającą rekomendacją dla tej książki.

Wątek science fiction dosłownie wkrada się w całkiem realistyczną opowieść i dopiero pod koniec objawia się w całej pełni. Nawet jednak wtedy główny ciężar spoczywa na jak najbardziej rzeczywistych dylematach, przed którymi staje między innymi nasz protagonista, i przed którymi stawali niezliczeni żołnierze w niezliczonych wojnach w przeszłości. Ten temat został jednak potraktowany zbyt optymistycznie, gdyż presja wywierana na bohaterów powieści przez wątek SF jest bardziej brutalna, jawna i czytelna, niż ma to miejsce w rzeczywistości, gdzie niejednokrotnie jest ona podstępna, zwodnicza i trudna do wykrycia aż do momentu, gdy już jest za późno. No, ale nie można mieć wszystkiego.

Na duży plus dla Distortion należy też zaliczyć wątek miłosny poprowadzony z wielkim wyczuciem i współgrający ze wszystkim, co się równolegle w świecie przedstawionym dzieje. Można powiedzieć, że to jedno z bardziej udanych powieściowych love story, z jakimi się w ostatnim czasie spotkałem.

Miłośnikom dzielenia włosów na czworo może się wydawać, że postacie poza protagonistą są potraktowane nieco zbyt płytko, ale ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Po pierwsze narrator pierwszoosobowy narzuca określoną perspektywę i właśnie nadmierna wiedza o innych osobach, nie wynikająca z jego obserwacji, byłaby dla mnie dysonansem, a po drugie dłuższe działanie w warunkach, w których człowiek coraz więcej sił przeznacza na kontrolowanie własnej psychiki, wymusza mniejsze zainteresowanie wewnętrznym życiem innych oraz koncentrację na tym, co najważniejsze – na ich czynach. Tylko one bowiem mogą powiedzieć prawdę o człowieku, w przeciwieństwie do sztampowych testów psychologicznych i rozmów na kozetce, o amatorskiej psychologii nie wspominając.

Jakkolwiek powieść metaforycznie porusza ważkie tematy dobra i zła oraz trudnych wyborów między nimi, a raczej między jednym złem a drugim, to jednak wielkich głębi bym się w niej na siłę nie doszukiwał. Jej atutem jest właśnie sama opowieść wojenna, która spodoba się chyba każdemu, nawet tym, którzy za owym gatunkiem nie przepadają. Wątek SF na pewno jest plusem dla miłośników tego z kolei rodzaju literatury, ale ze względu na specyficzne miejsce w konstrukcji powieści nie będzie też chyba niestrawny nawet dla tych, którzy z kolei od fantastyki stronią.

Jak wspomniałem, wybrałem książkę czytaną, tym razem przez Filipa Kosiora, i muszę przyznać, że okazał się on idealnym wyborem do interpretacji powieści wojennej osadzonej we współczesnych bądź co bądź realiach. Wciągnęło mnie to od pierwszych chwil i czułem się rozradowany, że w końcu trafiłem na polskiego autora i lektora, którzy tak wyczuli temat. Pozostawała jedynie obawa o koniec, który z samej definicji musiał być już nie tyle w konwencji militarnej, co fantastycznej, ale i tu Distortion się obroniło. To naprawdę kawał przedniej, choć na pewno niezbyt wesołej rozrywki, solidnej literatury w najlepszym gatunku, w dodatku na wiele godzin. Parafrazując znaną reklamę – dobre choć polskie! Absolutnie i zdecydowanie polecam, a sam chyba się rozglądnę za kolejnym dziełem Zbierzchowskiego.

źródło:
https://klub-aa.blogspot.com/2020/05/... Distortion

Free read Distortion

Przyzwoity redaktor odchudziłby tę książkę o 15%, dobry - o 30. Niestety, jest jak jest, dostaliśmy ochset stron waty, bez cienia zaufania do inteligencji czytelników (jeśli około dziewięćdziesiątego procenta autor czuje jeszcze potrzebę dookreślać, że Puric kopie kogoś wojskowymi buciorami, to właśnie znak, że uważa czytelników za paprotki). Ba, dzięki temu wielosłowiu dość często zdarzają się i błędy podmiotu. Zupełnie jak kolejna cegła od sztancy od Pawła Majki. Co gorsza,

SPOILERY

SPOILERY

SPOILERY

SPOILERY

w pewnym momencie to, co po odchudzeniu byłoby sprawną powieścią militarną, zmienia się w trolley car meme - na dobitkę, na samym finiszu, odautorsko pozbawiony nawet odrobiny sensu. TYLE WYGRAĆ. Distortion Pięć lat temu określiłem Holocaust F „jedną z najciekawszych polskich powieści science fiction ostatnich lat”. Mógłbym w zasadzie powtórzyć te słowa w odniesieniu do Distortion: ta gęsta wojenna narracja pochłania i porusza. Nie chcę się bawić w proroka, ale zdziwię się (i rozczaruję), jeśli Zbierzchowski nie zgarnie za nią kilku nagród, podobnie zresztą jak i za poprzednią. Distortion O, kurczę.
Serce w kawałkach. Distortion [4,5]
Na takie żołnierskie SF czekałam od lat - zapewne od czasu, kiedy po raz pierwszy obejrzałam serial o marines w Iraku, czyli Generation Kill i przeczytałam dwie książki o tej samej kampanii. Z naciskiem na żołnierskie, bo dla mnie ta powieść jest przede wszystkim książką o żołnierzach, o codzienności tych, którzy stoją najniżej w wojskowej hierarchii, szeregowców, kaprali, sierżantów, poruczników, kapitanów - tych, którzy są w terenie, czekają monotonnymi dniami, aż coś się wydarzy, a gdy coś się wreszcie dzieje, działają, umierają, tracą zimną krew lub ją zachowują; każdy radzi sobie - lub nie - inaczej ze stresem, monotonią, lękiem, śmiercią kolegów. I stopniowo ta rzeczywistość staje się jedyną rzeczywistą, prawdziwym życiem:
[...] nie wyobrażam sobie powrotu do domu. Taka wizyta przypomina wizytę w teatrze, w sztucznym świecie chrupiących bułek z piekarni i czystych oświetlonych ulic. Przechodnie są jak statyści, a samochody - jak wykonane perfekcyjnie rekwizyty.

W tym fikcyjnym, ale tak bliskim nam świecie (wystarczy pozamieniać nazwy, a dostaniemy Irak, Afganistan czy inne państwo w rozpadzie z interwencją obcych wojsk) stopniowo narasta napięcie i poczucie zagrożenia - terroryści/bojownicy o wolność działają coraz śmielej i okrutniej, nie ma szans na przełom w tej walce regularnej armii z partyzanckimi siłami, miejscowa ludność jest znużona obecnością obcych wojsk, która niewiele zmienia w ich codziennym kurczowym trzymaniu się życia, a do tego w pewnym rejonie pustyni dzieją się rzeczy niewytłumaczalne - i budzące grozę. Niepostrzeżenie realistyczna, szorstka opowieść o żołnierzach przekształca się w mroczne SF.

Tym, co mnie poruszyło najbardziej w zakończeniu książki, jest jednak nie subtelne przeistaczanie się Generation Kill w fantastyczny horror, ale to, że równie dobrze można by je odczytać jako metaforę okrucieństw wojny, okrucieństw popełnianych przez zwykłych ludzi, których doprowadza do tego stopniowe tępienie wrażliwości - i metaforę wyborów moralnych, przed którymi staje człowiek w sytuacjach ekstremalnych, właśnie takich jak wojna i walka o przeżycie.

PS Zupełnie na marginesie, pogratulować poprowadzenia pobocznego wątku miłosnego- zero podniosłości i tylko nikłe akcenty romantyczności. Zwykła sprawa: dwoje ludzi wpada na siebie - znów - w ekstremalnej sytuacji i znajdują w sobie nawzajem namiastkę normalności, czepiając się rozpaczliwie tego ciepła wynikającego z głębszego kontaktu z drugim człowiekiem. I - muszę, muszę o tym napisać - autorowi udaje się nawet krótka scena erotyczna, czego w polskiej literaturze ogólnego rażenia ze szperaczami szukać. Zwięzła, choć sugestywna, a bez zbędnych uniesień, które zwykle przydają tylko śmieszności scenie, jest po prostu jedną z udanych cegiełek w budowie postaci. Distortion To nie jest moja literatura, przynajmniej tak mi się pochopnie wydawało, bo ja już dawno nie sięgałem po książki sensacyjne, a jak do tego widziałem, że są elementy fantastyki, to przepraszam wszystkich, ale ja się wtedy najzwyczajniej w świecie boję. Boję się, że znowu ktoś mi będzie próbował opowiedzieć jakąś pseudonaukową bujdę, wciskał mi pod powieki superbohaterów na których obecność nie mam ochoty. Sięgnąłem zachęcany przed wydawnictwo, z którym od lat się przyjaźnię. Przyjaźń z Powergraphem jest tak silna, że prawie nie ma tu ich książek, jakoś zawsze tak trochę głupio było po koleżeńsku się rozpisywać. Tak czy inaczej – ale mnie Zbierzchowski zaskoczył!

„Distortion” to sensacyjno-fantastyczna opowieść o wojnie w wymyślonej krainie, która może trochę chwilami zbyt przypomina Irak czy Afganistan, ale na czymś jednak fikcję trzeba oprzeć. Zatem mamy głównego bohatera, mężczyznę, który trafia do armii walczącej z rebeliantami (w oficjalnej wersji oczywiście jest to misja stabilizacyjna i chodzi o pomoc tubylcom) i który ma trochę więcej mózgu niż inni, a przynajmniej potrafi go lepiej używać. Mężczyzna będzie miał sporo przygód, pojawi się miłość, ale też wojenna przyjaźń i… głosy w jego głowie. Powiewa klasyką? Dmie wręcz! Ale jakoś wyjątkowo mnie to nie drażniło, nie irytowało, Zbierzchowski wciąga i tworzy doskonałą opowieść o potwornościach wojny. Ciekawe się to czyta po „Horyzoncie” Małeckiego, gdzie również główny bohater wspomina swój pobyt na wojennej misji. Obaj z brutalnością pokazują absurdy samej wojny, ale też świetnie opowiadają o stosunkach między ludźmi skoszarowanymi w miejscach niezbyt przyjaznych dla relacji międzyludzkich. Małecki idzie w obyczajówkę, Zbierzchowski w fantastykę naukową i jego bohater w pewnym momencie zacznie rozmawiać z siłami nadnaturalnymi, a spora część powieści poświęcona będzie próbie przekonania innych, że głosy z głowy niekoniecznie są efektem schizofrenicznej osobowości. To się czyta bardzo sprawnie, od misji do misji, od rozmowy do rozmowy, Zbierzchowski bardzo sprawnie utrzymuje tempo i stopniuje napięcie. Opisy akcji są szczegółowe, mocno filmowe, ale nie drażnią naiwnością, dobrze stosowany jest w nich montaż czasowo-przestrzenny, udanie opisana topografia czy architektura ułatwiają wejście w przedstawiony świat. Nie da się ukryć, że pisarz to naprawdę dobry, uważny rzemieślnik. Próbuję oczywiście nie opowiedzieć wam akcji, ale jedyny problem mam z zakończeniem, bo tam się dzieją rzeczy straszne (mentalnie, nie literacko) i z oczywistymi nawiązaniami do Holokastu, właściwie to jego powtórzenie. Będziemy świadkami ludobójstwa. I tu trochę się krzywię, że zbyt delikatnie jednak autor traktuje swoich bohaterów, zbyt próbuje ich zrozumieć. Ale to już sami musicie ocenić, mnie to niepokoi, choć rozumiem, że od strony materii literackiej trzeba było pozwolić zabijać niewinnych.
Mimo gatunkowej maniery Zbierzchowski bardzo sprawnie przedstawia psychologię swoich bohaterów, ich wahania, nieoczywistość podejmowanych decyzji czy zachowań. Oczywiście konstrukcja, w której książka skupia się na jednym bohaterze, który ma nadprzyrodzone zdolności i żyje na specjalnych prawach nie jest jakimś majstersztykiem literatury, ale w literaturze gatunkowej nie mamy co spodziewać się rozbrajania mitów, a umiejętnego ich przetwarzania.

Myślę, że Zbierzchowskiemu udało się stworzyć dzieło w swoim gatunku na naprawdę wysokim poziomie – sprawne językowo, wciągające i mocno przerażające. A, że będzie do nas gadała jakaś ukryta pod ziemią moc i dostaniemy po głowach wykładem fizyki kwantowej? Przeważnie mnie to drażni, ale tym razem dałem się porwać opowieści autora, bo czasem trzeba wyjść z bańki. To było udane wyjście.

Distortion